Ranny ptaszek

Pojawiłem się na trasie bladym świtem, ale słońce już dawało wszystkim znać, że zapowiada się upalny dzień. Do Włodawy, gdzie odwiedziłem punkt informacji i otrzymałem materiały promujące GV, dotarłem zanim samochody pojawiły się na ulicach. Trasa do Sławatycz prowadziła wzdłuż głównej drogi i komfortowo się ją pokonywało. Problemy sprawił mi odcinek, którym jecha
łem do Terespola. Jezdnia była połatana i na każdej dziurze mój rower robił chopkę. Obawiałem się jakiegoś uszkodzenia, ale na szczęście dotarłem do celu bez szwanków. Niestety, dwukrotnie na mnie zatrąbiono, bo bardziej trzymałem się środka jezdni, który był we właściwym stanie i pozwalał normalnie prowadzić rower. Poźniej jednak wolałem się bujać niż ryzykować potrącenia i jechałem blisko pobocza.
Zabawna sytuacja miała miejsce w drodze do Pratulina. Jechałem dość szybko. W pewnym momencie wyprzedziłem starszego mężczyznę na składaku. Za kilka chwil był on tak blisko mnie, że się przestraszyłem. Zacząłem przyśpieszać, ale Pan mi nie odpuszczał. W końcu chciałem dać za wygraną i go przepuścić, a wtedy zrównał on swój rower z moim i zaczął mi dziękować za zachęcenie go do szybszej jazdy. Zapytał także o moją podróż i powiedział, że wierzy w jej sukces, co było bardzo miłe.
Zatrzymałem się w Janowcu Podlaskim w gospodarstwie agroturystycznym u Pani Grażynki. Kobieta uraczyła mnie winem i już zasypiam...
Bocianie pole

Pomnik sapera - Włodawa

Trasa z wieży widokowej

Janów Podlaski

Przed Terespolem

Dzwonek

Upalny dzień...

Przydał się cień;-)

Komentarze

Prześlij komentarz