Było tak blisko...

Nie udało mi się dojechać dziś do Elbląga i w kolejnych dniach również tego nie dokonam. Jestem już w pociągu do Gdyni (ooo, właśnie przejeżdżamy przez Elbląg...), gdzie jutro zacznę zwedzanie Pomorza z narzeczoną.
W decydującym momencie GV zabrakło mi sił... Ostatnio mało spałem, a wczorajsza noc również nie przyniosła mi koniecznej regeneracji, mimo że była ciepła. Posłuchajcie dlaczego.
Gospodarze ogrodu, w którym rozbiłem namiot, byli bardzo mili. Bez wahania pozwolili mi przenocować i zapewnili, że nie mają psa. Gdy wszystko sobie przygotowałem, zauważyłem, że mam mało baterii w telefonie. Postanowiłem zapukać i poprosić ich o prąd. Była już 23:08. Niestety, w chwili podawania pani domu ładowarki kobieta chwyciła ją tak mocno, że ta rozleciała się na kilka kawałków. Stanąłem jak wryty. Nie miałem przecież zapasowej. Pani zapewniała, że nie chciała tego zrobić, więc jej wybaczyłem. W tym samym czasie jej mąż przyniósł mi przedłużacz i podpiął swoją ładowarkę, z której z ulgą mogłem skorzystać. Bez zastanowienia podpiąłem powerbank...
Po 24 obudziłem się, słysząc bardzo głośną kłótnię rodzinną, ale znowu zmorzył mnie sen. Trwał on tylko do 3, bo wtedy zaczął ujadać kundel sąsiadów, który się obudził i wyczuł moją obecność. Miałem pospane, ale w sumie się cieszyłem, bo do pokonania zostało mi ponad 200 km. Sprawdzając telefon, przypomniałem sobie, że to właśnie jego powinienem podładować i dopiero wtedy naprawiłem swój błąd. Spakowałem się sprawnie i ruszyłem po 4 mazurskim szlakiem w kierunku Węgorzewa. Telefon tylko w 50% został naładowany.
Aura na szlaku dopisywała i zapowiadał się słoneczny dzień. Jechałem szybko, niezależnie od nawierzchni. Muszę przyznać, że trasy GV w województwie Warmińsko-Mazurskim zostały świetnie przygotowane i oznaczone. Kilometry mijały, a ja czułem się świetnie. Kryzys dopadł mnie w drodze do Bartoszyc. Zachciało mi się spać. Ziewałem i coraz częściej zamykałem oczy. Na szczęście bezpiecznie dojechałem do centrum miasta. Po zjedzeniu posiłku i rozmowie z panią z Informacji Turystycznej liczyłem, że samopoczucie mi się poprawi, dzięki czemu dotrę do mety. Niestety, moje kolana miały dość. Również mięśnie przestały współpracować... Wiedziałem, że muszę odpuścić, gdyż zdrowie jest najważniejsze. Poza tym obiecałem, że dotrę wieczorem do Gdyni... Zdenerwowany zacząłem szukać transportu. Kierowca jednego z busów powiedział mi, że zabrałby do swojego samochodu rower, ale już skończył pracę. Polecił, abym poprosił o to jego kolegę, który za godzinę wyjeżdża. Ucieszyłem się. Byłem wtedy na wylocie z Bartoszyc i zdecydowałem, że wsiądę do tego busa w Lidzbarku Warmińskim, do którego było około 20 km. Chciałem jeszcze pojechać GV i trochę pozwiedzać. Miałem prawie dwie godziny. Dojazd zajął mi jednak dużo czasu i był wyczerpujący, ale przybyłem 30 min. przed odjazdem. Niestety, podróżnych z wielkimi bagażami było wielu i kierowca busa nie pozwolił mi wsiąść z rowerem... Myślałem, że utknąłem w Lidzbarku na dobre... Postanowiłem kupić klucz francuski, aby odkręcić koła i jechać następnym połączeniem. Zadzwoniłem nawet do biura i wstępnie zgodzili się na taką opcję. Szczęśliwie moja niezawodna narzeczona sprawdziła połączenia i okazało się, że jedzie bus do Olsztyna, a stamtąd mam pociąg do Gdyni. Jednak znowu los ze mnie zadrwił i kierowca nie zgodził się na przewóz roweru... Wtedy jedna z pań, z którą rozmawiałem na przystanku, poprosiła swojego znajomego kierowcę, aby wziął na pokład busa rower. Mężczyzna zgodził się i tym oto sposobem dostałem się do pociągu Olsztyn-Gdynia Główna.

Marzenie o przejechaniu całego Green Velo odkładam w czasie. Zostało mi ok. 200 km. Teraz odocznę i zgromadzę siły, gdyż do końca wakacji zamierzam raz jeszcze pojawić się w Lidzbarku Warmińskim, aby stamtąd przejechać do Elbląga ostatnią część trasy. O wszystkim poinformuję Was w kolejnych postach, a za kilka dni podsumuję podróż! ;-)
Zielono mi...

Długa trasa

Piękna trasa

Lidzbark Warmiński - widok na zamek

Kolegiata Świętych Apostołów Piotra i Pawła w LW


LW - centrum miasta


LW - Wysoka Brama


Bartoszyce - Brama Lidzbarska

Komentarze