Lubelskie wita!

Pobyt w Przemyślu u znajomych dobrze mi zrobił (energetyczne śniadanie Grzegorza również). Za wszelką cenę chciałem dziś dojechać do województwa lubelskiego i mi się udało! Trasa nie była wymagająca. Kilka lekkich podjazdów, głównie leśne, szutrowe ścieżki, a wszystko to przy zmiennym wietrze i słońcu, które co jakiś czas chowało się za chmurami. W lesie spotkałem trzy węże (dwa martwe) i Bambiego, który mnie wystraszył. Nad polami latały sokoły, a pośród skoszonej trawy posiłku szukały bociany. Uważać musiałem na wiejskie psy, które po raz kolejny dały mi się we znaki. Już wczoraj gonił mnie jeden mikrus i dziś to się dwukrotnie powtórzyło. Na szczęście szybko pedałowałem i nie zostałem ugryziony, ale strach pozostał... Przejechałem około 150 km. Przy okazji udało mi się przekroczyć granicę tysiąca km na liczniku, który zaczął liczyć od zera... Trzeba pamiętać, że wyjeżdzałem z Nowej Iwicznej i tym samym to jeszcze nie tysiąc km trasy Green Velo.
Nocuję w namiocie (wreszcie!) u starszych Państwa, którzy początkowo chyba się mnie przestraszyli, ale później okazali swoją gościnność poprzez przygotowanie kolacji. Kanapki z margaryną, serem żółtym, kiełbasą i pomidorem smakowały tak samo jak te, które robi moja babcia. Mniam!!
Lekko pada deszcz, ale zapowiada się spokojna noc. Odpoczywamy!

PS
W Łosińcu nie było zasięgu, dlatego wpis spóźniony o kilka godzin. :-)
Przemyśl

Rynek w Przemyślu

W drodze...

Polna ścieżka

Przed Horyńcem

Green Velo - symbol


Most nad Sanem

Komentarze

  1. Rynek w Przemyślu świetny, a ostatnie zdjęcie nie podpisane ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A jeszcze rok temu byliśmy w Przemyślu razem :).

    OdpowiedzUsuń
  3. A już za 6 dni będziemy razem nad morzem;-).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz